28 May 2009

Notka zaniemówiona

Łał.

Zagadnienie pałętało mi się w głowie od dobrych paru tygodni. Pre-notka cierpliwie czekała na przeredagowanie i dopieszczenie.
No to się nie doczekała - Ben zrobił temat za mnie, co więcej zrobił to lepiej.

13 May 2009

Notka dwukołowa o napędzie nożnym


Nie powiem, Ktoś mnie zainspirował!
taverna rousios, agia roumeli, crete, greece,october 2013
all rights reserved

Do zarabialni dojeżdżam sobie od dłuższego czasu rowerem. Poza oczywistymi korzyściami typu lepsza kondycja, silniejsze mięśnie (czytaj: w ogóle jakieś mięśnie :P) i uniezależnienie od kapryśnej jak panna na wydaniu komunikacji miejskiej szybko dały o sobie znać ułomności typu koktajl piaskowy w oczy, doprawiona na kwaśno zupa deszczowa i nierówne chodniki. No właśnie - chodniki :)

Na ulicy przez większość dnia jest niewygodnie. Z początku próbowałam jeździć jezdnią ze względu na zdecydowanie bardziej przyjazny układ świateł, ale szybko doszłam do wniosku, że poruszając się wolniej niż samochody, przeszkadzam i stwarzam zagrożenie. Trudno uniknąć omijania 'na lusterko', za którym jadąc rowerem nie przepadam, a że sama jestem kierowcą, wiem też, że to żaden komfort wyprzedzać rowerzystę na wąskim pasie.

Tak. więc, jeżdżę głównie po chodnikach. Rano, przed siódmą to sama przyjemność - szczątkowa ilość pieszych, w dodatku otumanionych wczesną porą. Po południu jazda chodnikiem zmienia się w fascynującą grę pt. prawo-lewo. Polega ona na tym, że część dobrze już rozbudzonych (a bywa, że o tej porze często i podkurwionych) ludziów nanożnych widząc parę metrów od siebie ludzia narowerowego dostaje nagłego zaniku zdolności analizowania sytuacji i dokonywania błyskawicznych wyborów i z obłędem w oczach miota się w porządku "krok w prawo-krok w lewo-obożeonanapewnomnieprzejedzie". Nie przejeżdżam, grzecznie omijam, a i tak zwykle doganiają mnie brzydkie słowa :) Miły przechodniu, uwierz, na chodniku jest miejsce i dla ciebie i dla mnie, zmieścimy się. Ja jadę powoli i z wysokości widzę lepiej co się dzieje parę metrów przede mną, zdążę zareagować. Ale ty w zamian nie rzucaj się po całej szerokości jak niezdecydowana ciotka, szczególnie jeśli jesteś poniżej wieku emerytalnego, starszym wybaczam z urzędu. Jeśli nie należysz do ok. 5% nie potrafiących jeździć rowerem i czasem się na nim przemieszczasz, jest niemal pewne, że kiedyś sam byłeś w opisanej sytuacji, albo rychło w niej będziesz.

Chodniki nie są dla rowerzystów? Ok, w takim razie od teraz z mściwą satysfakcją zaczynam potrącać osobników z upodobaniem lezących nielicznymi ścieżkami rowerowymi. Dzwonienie na nich najczęściej wywołuje oburzone spojrzenia i brzydkie słowa jak wyżej (o ile ścieżka ułożona jest z ładnych ceglastych kostek, upodobanie od biedy wytłumaczyć można perwersyjnymi ciągotami do czerwonych dywanów, a co kieruje ludźmi, gdy ścieżka to po prostu oddzielony linią kawałek chodnika? Pewnie nic. A jezdnią nie chodzą, przynajmniej na trzeźwo.)


PS. za osobniki z uszkodzoną wyobraźnią traktujące chodnik jak tor speedrowerowy z przeszkodami nie ponoszę odpowiedzialności.
Póki co po większości miejskich chodników rowerzyści poruszają się w charakterze gości i przede wszystkim od nich zależy by nie byli to goście nieproszeni.