Tak mi przyszło do głowy... że mimo wszystko lepiej siedzieć w fotelu niż na taborecie. Że nie ma jak mięciutki, wygodny przytulny fotel. Taki z wysokim oparciem i podłokietnikami, z wysuwanym podnóżkiem i odchylającym się oparciem. Na taborecie możesz wiercić się i kręcić, zmieniać pozycję, dopasowywać ją jak najlepiej do wykonywanej czynności, ale i tak nie zmienia to faktu, że siedzisz na taborecie. Ciągle tym samym, twardym, surowym stołku.
Tak, zdecydowanie nie ma jak miękki, przytulny fotel, a jeśli jeszcze w komplecie jest ciepły koc i kawałek dobrej książki to niewiele więcej do szczęścia potrzeba.
A w życiu jak w domu, po co się męczyć na taborecie* skoro można siedzieć w fotelu?
*Co prawda w niektórych sytuacjach/pomieszczeniach fotel nie sprawdziłby się zupełnie. Tak, w pewnych sytuacjach taboret lepiej zdaje egzamin. I czasem trzeba na tym twardym taborecie posiedzieć, żeby potem docenić miękkość fotela :)
Tak, zdecydowanie nie ma jak miękki, przytulny fotel, a jeśli jeszcze w komplecie jest ciepły koc i kawałek dobrej książki to niewiele więcej do szczęścia potrzeba.
A w życiu jak w domu, po co się męczyć na taborecie* skoro można siedzieć w fotelu?
*Co prawda w niektórych sytuacjach/pomieszczeniach fotel nie sprawdziłby się zupełnie. Tak, w pewnych sytuacjach taboret lepiej zdaje egzamin. I czasem trzeba na tym twardym taborecie posiedzieć, żeby potem docenić miękkość fotela :)