Niektóre gotowe kosmetyki z powodzeniem można zastąpić przygotowanymi własnoręcznie w domu. Co prawda jeszcze nie doszłam do etapu ukręcenia sobie kremu w blenderze, ale to tylko dlatego, że ten aktualnie używany przeze mnie odpowiada mi w stu procentach, jest niedrogi, a do tego filozofia firmy jest zgodna z moimi przekonaniami - więc czego chcieć więcej?
Jednak jeśli chodzi o peeling, od wielu lat robię go sama. Sporadycznie używałam gotowców, głównie otrzymanych w prezencie, jednak po zużyciu opakowania zawsze wracam do sprawdzonego przepisu. A ten jest bajecznie prosty:
Kawa, cynamon, oliwa. |
na jedną porcję
-2 płaskie łyżki stołowe kawy mielonej,
-1 łyżka oliwy (z oliwek) lub dobrego bezzapachowego oleju,
-szczypta cynamonu,
-ewentualnie odrobina żelu pod prysznic, ew. mydła w płynie, w ostateczności nawet szamponu - w takiej ilości, aby powstała gęsta pasta.
pachnie wspaniale! |
Dodatek oliwy zapobiega zbytnim podrażnieniom - można z niej zrezygnować i zamiast tego po zabiegu wetrzeć w skórę balsam. Popularna jest także wersja z kremem antycellulitowym w zastępstwie oliwy oraz żelu pod prysznic, ale nie będę jej tu promować, jako że rzekome acz szeroko reklamowane cudowne działanie kosmetyków przeznaczonych do walki ze znienawidzoną skórką pomarańczową wywołuje u mnie napady złośliwego chichotu.
Gdzieś czytałam, że wcieranie kawy w skórę, z uwagi na zawartość kofeiny - co oczywiste - może działać podobnie jak wypicie filiżanki tego aromatycznego napoju. Ja nie odnotowałam u siebie takiego efektu.
Raczej nie zaleca się udziału osób trzecich w zabiegu, szczególnie u delikatnych mężczyzn drastyczne widoki mogą pozostawić trwałe ślady w psychice :-)
Bardzo ciekawie tutaj! Ja dopiero rozpoczynam przygodę w blogowanie! Od czasu do czasu zajrzę tu po naukę.
ReplyDeletePozdrawiam
Miło mi, zapraszam :-)
ReplyDelete