W taki sam, trochę ponury wiosenny dzień jak dziś, kiedy słońce zza chmur wychyla się bardzo oszczędnie, za to deszcz spadnięciem grozi co rusz i o klepaniu babek w piaskownicy nawet nie ma co myśleć, pięcioletnie blond półdiablę marudzi z nosem rozpłaszczonym na kuchennym oknie.
'Jagusia, do jasnej anielki, ale nie palcuj mi szyb, dopiero co umyłam' - fuka lekko podirytowana Mama - 'chodź, dam ci farbki'.
I rozkłada na kuchennym stole najpierw gazetę, potem zbieraninę dziecięcych akwarelek w plastikowych płaskich pudełkach, niektóre kolory są pokruszone, inne 'wymalowane', jeszcze inne prawie nietknięte. Stawia kubek z wodą, podaje pędzelki, z ojcowskich zapasów przynosi szarawe arkusze papieru.
A może sama sobie te wszystkie skarby wyciągam z przepastnej szafki pod kuchennym zlewem, gdzie mieszkały wówczas niemal wszystkie moje zabawki?
A potem Mama, szykując obok na tym samym stole obiad popatruje, zachwyca się, chwali, nie dowierza, czasem gani za zbytnie zadzieranie nosa.
Prawie taki sam dzień jak dziś, tylko dwadzieścia pięć lat temu.
'Jagusia, do jasnej anielki, ale nie palcuj mi szyb, dopiero co umyłam' - fuka lekko podirytowana Mama - 'chodź, dam ci farbki'.
I rozkłada na kuchennym stole najpierw gazetę, potem zbieraninę dziecięcych akwarelek w plastikowych płaskich pudełkach, niektóre kolory są pokruszone, inne 'wymalowane', jeszcze inne prawie nietknięte. Stawia kubek z wodą, podaje pędzelki, z ojcowskich zapasów przynosi szarawe arkusze papieru.
A może sama sobie te wszystkie skarby wyciągam z przepastnej szafki pod kuchennym zlewem, gdzie mieszkały wówczas niemal wszystkie moje zabawki?
A potem Mama, szykując obok na tym samym stole obiad popatruje, zachwyca się, chwali, nie dowierza, czasem gani za zbytnie zadzieranie nosa.
Prawie taki sam dzień jak dziś, tylko dwadzieścia pięć lat temu.
No comments:
Post a Comment
leave a comment if you wish