16 March 2011

Zaczęło się...

I to od razu z grubej rury.
Kilka dni temu obudziłam się z koszmaru. Śniło mi się, że wbiegam po wąskich i stromych schodach bez poręczy, po obu stronach przepaść, każda noga waży tonę i podnieść ją by pokonać następny stopień jest prawie niemożliwe. Pomagam sobie rękami, właściwie wspinam się po tych przerażających schodach na czworakach, brakuje mi tchu i męczy paniczny lęk wysokości. A potem odwracam się, by ocenić zagrożenie i dostrzegam, że tym, co mnie ściga, jest wielka, czerwona, dmuchana napęczniała trzydziestka.
Ufff....
:)

No comments:

Post a Comment

leave a comment if you wish