17 July 2012

Jak zyskać trochę czasu i jeszcze więcej spokoju


Czasy mamy takie, że nie wypada mieć czasu. Intensywny tryb życia, mocno promowany przez korporacje i media jako nowoczesny, dla wielu stał się jednym z wyznaczników osiągniętego statusu społecznego, na równi z często aktualizowanym stanem posiadania najnowszych gadżetów.

Onegdaj niewiele brakowało a i ja dałabym się przekonać, że aby nie wypaść z socjoobiegu* i poczuć pełnię szczęścia, muszę być najbardziej zabieganą osobą na świecie, permanentnie będącą online i nade wszystko nie generującą zaniedbań towarzyskich. By temu sprostać, robiłam kilka rzeczy jednocześnie, w ciągłym pośpiechu, nerwach, ciągle z tyłu głowy mając pulsujący neon 'jeszcze to  m u s z ę  zrobić, jeszcze to, jeszcze to i TO!', notorycznie w niedoczasie, często odsypiając po południu zarwane wieczory, przez co dzień skracał się jeszcze bardziej. I nie chodzi o brak zorganizowania. Gdy rzeczywiście sytuacja tego wymaga, potrafię być doskonale wielozadaniowa, ale prawda jest taka, że nawet perfekcyjne zorganizowanie nie spowoduje w cudowny sposób, że na pewno zdążysz zrobić wszystko, co sobie zaplanowałeś. Szczególnie, że wiele z tych działań często i tak jest całkowicie zbędnych, a poczucie niewywiązywania się z założeń - frustrujące.

Dopiero stosunkowo niedawno zrozumiałam, że nic nie muszę. Nie dla mnie takie tempo na dłuższą metę.

Owszem - nie da się udawać, że nie istnieją określone rodzaje aktywności, niezbędne do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Ale skoro i tak są one niezbędne, po co dodatkowo podnosić ich rangę? Skoro wiem, że są działania, których nie sposób pominąć bez wymiernej, nazwijmy to, szkody dla jakości mojego życia, należy działania te przemyśleć, by następnie móc je maksymalnie uprościć. I zrezygnować z tych, które tylko zabierają energię, niczego w zamian nie wnosząc.

Mam szczęście mieć pracę, do której chodzę bez obrzydzenia, jednak mimo wszystko wymaga to ode mnie pewnego wysiłku: trzeba wstać o określonej porze, przemaszerować prawie trzy kilometry, odpracować rzetelnie osiem godzin, a następnie wrócić (również na piechotę), często robiąc jeszcze po drodze bieżące zakupy bądź załatwiając drobne sprawy typu poczta, jakiś urząd czy lekarz.
Prawie codziennie też gotuję - bo lubię, bo tak jest zdrowiej i taniej. W tygodniu przeważnie proste, niewymagające kilkugodzinnej asysty przy garach posiłki, w dni wolne bywa, że bardziej urozmaicone i czasochłonne dania.

Dlatego na czas po pracy nie planuję już niezliczonej ilości zajęć. Sprzątam na bieżąco, małymi odcinkami, nie dopuszczając do nawarstwienia się bałaganu. Podłoga wymaga umycia? Ok, dziś to zrobię, za to pranie poczeka do jutra. Mój świat się od tego nie zawali. Przetarcie kuchenki po skończeniu gotowania zajmie najwyżej pięć minut, kabinę można umyć przy okazji kąpieli, a ubrania odkładać od razu tam, gdzie ich miejsce. Dzięki temu nie wpadam w panikę, że po tygodniu regularnej pracy czeka mnie sobota pod znakiem całodziennego doprowadzania mieszkania do stanu używalności, a co za tym idzie, wizja samej siebie odzianej w gustowny kaftanik ciasno wiązany oddala się z prędkością światła.

Nauczyłam się odpoczywać. Czerpać przyjemność z prostych czynności - rozmawiania, słuchania, czytania, oglądania, szycia, pływania, spotkania z kimś miłym - starając się poświęcać uwagę tylko jednej naraz. Powoli** i dokładnie. Jeśli mam robić coś byle jak, wolę nie zaczynać robić tego wcale.

Jak jem, to jem, chociaż zawsze uwielbiałam czytać przy jedzeniu. Odkąd jednak odżywiam się bardziej świadomie, wolę podelektować się tym, co mam na talerzu, a lekturę posmakować na deser. Jak kroję warzywa na sałatkę to zajmuję się tylko tym, a nie jednoczesnym porządkowaniem zawartości lodówki. Tym mogę się zająć, gdy sałatka będzie gotowa.

Zdecydowanie rzadziej działam w pośpiechu, a przestałam żyć w napięciu. Zwolniłam i jestem spokojniejsza. Naprawdę było - jest! - warto.



*)      All rights reserved!
**)    Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł***
***) No chyba, że akurat polujemy na tanie bilety lotnicze do atrakcyjnej lokalizacji, wtedy chwilowa nerwowość jest całkowicie uzasadniona :-)))


No comments:

Post a Comment

leave a comment if you wish