13 March 2013

Jak się sprytnie spakować na dowolnie długi wyjazd


Testowałam to wielokrotnie, prawie zawsze jednak dochodząc do wniosku, że walizki na kółkach to jednak zwykła kupa, nie ma jak plecak i basta!

Za każdym razem zabieram coraz mniej rzeczy, a jakimś cudem i tak  Z A W S Z E  wraca coś nietkniętego.

Kluczem jest zabieranie maksymalnie kilku ciuchów na zmianę, odpowiednich do klimatu kraju, do którego się udaję, do pory roku i przewidywanej pogody, oraz wzajemnie do siebie pasujących stylistycznie i kolorystycznie. Stąd nieco więcej czasu poświęcam na sporządzenie szczegółowej listy zabieranych przedmiotów - już kilka, a nawet kilkanaście dni przed wyjazdem - oraz systematyczne korygowanie jej w okresie przedwyjazdowym. Z rzadka coś dopisuję, przeważnie jedynie wykreślam, jeśli po przemyśleniu uznaję coś za zbędne czy zastępowalne. Wychodzę z założenia, że lepiej dorzucić flaszeczkę płynu do prania (choć prawdę mówiąc, równie dobrze można przeprać bieliznę w szamponie lub za pomocą mydła) niż generować problemy i mnożyć byty nosić na własnym grzbiecie niepotrzebny ciężar.

Korzyści z tego są nie do przecenienia, jedno, to wspomniane już oszczędzanie kręgosłupa, dwa - nie trzeba nadawać toreb na bagaż umieszczany w luku, czyli tu oszczędzamy pieniądze (w tanich liniach), czas (spędzony na nadaniu i późniejszym odbiorze) oraz nerwy (wszystko, co mi potrzebne, mam cały czas przy sobie, jeśli czegoś potrzebuję, wystarczy sięgnąć, nie stresuję się, że bagaż zaginie i nie będę miała w czym chodzić na wyjeździe).

Oj, jak mi się zachciało znów gdzieś pojechać! :-)

No comments:

Post a Comment

leave a comment if you wish