20 August 2011

Okrutne prawidła życiowe

Baba Aga, zasępiając się nad pierwszym dzisiaj kubkiem kawy usiłuje dociec jak to jest, że w wolny dzień samoczynnie wstaje na równe nogi, z oczami wielkości pięciozłotówek już w okolicach 6:00. Rano. Skoroświt. Wcześniej, niż pracowici panowie, którzy od kwietnia remontują podwórze (i jeśli dalej będą tacy d o k ł a d n i, to akurat na Wiliję ukończą dzieło). Jak trzeba wstawać do pracy, to o której by się poprzedniego dnia nie położyła, rano przestawia dżemkę żebrząc o jeszczepięćminut, aż w końcu jest fatalnie spóźniona a i tak poranne czynności wykonuje lewitując w półśnie. A w taką, dajmy na to, sobotę, o ósmej rano jest już po kąpieli z peelingiem, śniadaniu, pranie zrobione, Baba Aga w pełnym rynsztunku gotowa szturmować pobliski targ.
Jak mi ktoś kiedyś przekonująco wyjaśni ten fenomen, to stawiam mu piwo czy co tam będzie chciał.

2 comments:

  1. Baba Aga, o ósmej rano, po porannej kąpieli z peelingiem, śniadaniu i po nastawieniu pierwszego prania, siedząc uśmiechnięta nad pierwszym dzisiaj kubkiem kawy zastanawia się na jakie przyjemności będzie mogła "zmarnować" resztę weekendowego dnia. A że czasu, po wstaniu „skoroświt” ma aż nadto, może zrobić wszystko co tylko przyjdzie jej do głowy. Bez pękającego łba od służbowych obowiązków, bez "cochwilowego" spoglądania na zegarek czy to nie aby już 16 ;) Może to to?

    Mariusz P.

    ReplyDelete
  2. W sumie notka zdążyła się zdezaktualizować - wystarczyło odpowiednio zorganizować sobie zajęcia i poranne wstawanie tak czy siak
    stało się niezbędne :]

    ReplyDelete

leave a comment if you wish