13 April 2013

MALTA vol. 2

Gdy pół roku temu opuszczałam Maltę, przyrzekając sobie solennie w ostatni wieczór na klifie w Budżibbie, że ja jeszcze tu wrócę, nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko. Polska zimowa permanentna szarówka zmęczyła mnie do tego stopnia, że w pewien wczesnomarcowy piątek upolowałam tanie bilety lotnicze do krainy pastizzi i galetti, chwilę później wynalazłam świetne zakwaterowanie, a gdy ułynął stosowny czas, spakowałam się w chusteczkę do nosa iii w drogę.

Wrocław pożegnał mnie zacinającym w twarz śniegiem i temperaturą w okolicach zera, Malta powitała oślepiającym słońcem i dwudziestoma stopniami; jeden zerk przez małe okienko samolotu na obsługę lotniskową w krótkich rękawkach potwierdził słuszność decyzji. Lokalizacja kwatery, a w szczególności widok z balkonu urzekł mnie momentalnie; odrobinę gorzej wypadło to nocą, gdy okazało się, że umiejscowienie miniaturowej kamieniczki pomiędzy dwiema ruchliwymi ulicami generuje w sypialni spory hałas, w związku z czym lepiej było przenieść się ze spaniem do salonu.


A tak w ogóle to było tak.
Niektórzy snobowali się na bardzo oczytanych
Znaczy zasypiali zewsząd obłożeni lekturą, najwyraźniej pełni wiary, iż nocą w magiczny sposób literki z książek przemieszczą się prosto do mózgu :D

Podczas gdy inni kreowali się na mistrzów kuchni..

..i ośmiornice saute i sałatka przepysznymi były..

..tak się robią grzaneczki..

..a tak natomiast tradycyjne polskie śniadanie, czyli jajeczniczka na bekonie, pomidory, kawa..

..obowiązkowy punkt programu..

..suprise wednesday, czyli jak na rybacką osadę przystało, na przystań przypłynęły świeże ryby..


To ci historia. Wstaję ci ja świtkiem rankiem, parzę kawę, hyc z rzeczoną na balkon - bo cóż może być lepszego niż poranna kawa pita na słonecznym balkonie - i cóż widzą moje piękne oczy? Otóż bieży ku mnie łódka, w łódce zaś rybacy z nocnym połowem. Nie myśląc wiele, siatkę w dłoń porwałam i ku łódce pobieżałam, a tam: tuńczyki mniejsze i większe, metrowe węgorze, flądry albo i halibuty, a na dokładkę kilka innych gatunków, których nazwać się nie ważę.. a wszehno to żywe miota się a wije.. biorę więc znajome i z grubsza obcykane w przyrządzaniu tuńczyki, dwie malutkie sztuki...
handlarka patroszyła je na miejscu, sugerując, że najlepsze będą grillowane. I takie też były :-)

ale wszystko co dobre, szybko się kończy
i zostają tylko fish heads, fish heads...

...na które pazurki ostrzyły sobie wszędobylskie maltańskie koty...
...koty z sąsiedztwa...

...marsaskalskie koty lokalne...

...niby że w ogóle nie zainteresowane...

...baraszkują...

...i ławki okupują.

Tudzież stołeczne Valettańskie koty arystokratyczne...
...kontemplują...

...grzeją grzbiety...

...się delektują...

... i maszkiecą :-) 

Teraz uczta dla ocznych gałek:

marsaskalskie saliny


w wykutych w skałach basenach pozyskiwana jest morska sól

a tu lazurrrr 



Marsaskala by night


 Całkiem cieplutkie kwietniowe opalanko

polski akcent w Marsaskali

obły oldskullu autobussu
 

niektórzy spacerują :) 



Lower Barraka Garden, Valetta 


Upper Barraka Garden, Valetta


Panopek :-)

inny panopek

 oldskul motór

bjutiful oldskul Skoda Rapid

wodotryski

Saluting battery, Valetta

Barraka Lift. Piekielnie wysoko.
W dół milion pięter, zawrót głowy, impossible to take a photo :D

orgia kolorów


Marsaskalski kościół


dzwon jego brzmi absolutnie identycznie z tym w Kaletach, szczególnie słuchany o poranku bądź od strony morza. Ponadto emituje cudne kuranta.

Bezprecedensowy lans w progach Platinum Aprtms

Luzzu

*

 **
raising sun

my nie lubić opuszczać Malty!


ale my tu jeszcze wrócić, for sure!!!

No comments:

Post a Comment

leave a comment if you wish